Maroko 2017b część 4

Czołem Czytacze,

Dziś już się tu onanizowałem swoim 1000 km przejazdem po marokański - saharyjskiej ziemi.
Ale, że siedzę sobie w hoteliku 200 km przed Dakhlą, to coś Wam jeszcze skrobnę.

Z Tarfaya wyjechałem po 2 dniach. Wypoczęty i spragniony dalszej drogi. Dziwne, że i Krzysiek został na 2 dni. Tłumaczył to pracą, ale ja mu nie wierzę. On chyba boi się samotnie podróżować po tych stronach z różnych względów. Z jakich? Mogę się jedynie domyślać.
On widzi wszędzie śledzącą nas policję. Że oni, czyli policja, czyli generalnie rząd, uważa nas za szpiegów a jego za dziennikarza. A podobno na Saharze Zachodniej pismaków nie lubią. Mnie to mało obchodzi o co im chodzi. Dla mnie s,ą bardzo przydatni i pomocni. Martwią się, czy mamy gdzie spać, pytają się dokąd jedziemy itp. Uważam, że skoro przyjechałem to, do Maroka, to powinienem respektować zwyczaje i prawo tego kraju. I staram się to robić.
Z opowieści Krzysztofa wywnioskowałem, że dlatego nie lubią to dziennikarzy i innych zachodnich ludzi, bo jakiś czas temu, przyjechali tacy na Saharę Zachodnią i zaczęli buntować Saharyjczyków do tego, że mogą mieć własny kraj. Ok. może i mogą, ale do jasnej cholery, to nie jest sprawa pacanów z Zachodu, którzy już nie jeden spokojny kraj rozpieprzyli bo chcieli wprowadzać "swoja" demokrację, która nijak nie przystaje do państwowości krajów Afryki czy Ameryki Południowej.
Zniszczyli już Syrię, skończyła się turystyczna Tunezja, Libii też już nie ma. Niech wy...ją budować demokrację u siebie w ogródku. A Krzysiek, choć uważa, że jest Rumunem, dorastał w USA, więc ma we krwi wszystkie elementy tej dziwnej jak dla mnie amerykańskiej kultury.

Ale co tam, jedziem dalej.
Co jeszcze zauważyłem na tej wycieczce? Miasta są czyste. O ile bierzemy pod uwagę śmieci a nie zagospodarowanie. Teraz jest tak, że raniutko, wychodzi armia sprzątaczy i sprząta po wieczornej biesiadzie. Aż to miłe jest, że miasto w mgnieniu oka zamienia się w czyściocha. Śmieci są elegancko zamiatane i wywożone (gdzie i jak, tego nie wiem, ale mam nadzieję, że jakoś sensownie dają sobie z tym radę). Łąk reklamówkowych już nie widziałem.

Kiedyś chciałem zrobić sobie wycieczkę z Kanarów do Maroka albo w odwrotną stronę. Kiedyś było to możliwe, bo ... pływał prom z Kanarów (chyba z Fuertaventury) na kontynent do Tarfaya właśnie. Pływał, bo od chyba 2008 roku, nie pływa. Owszem, nadal jest w wodzie, ale stoi sobie na mieliźnie jakieś 5 km od portu w Tarfaya. Moja i chyba nie tylko moja, nadzieja na taką wycieczkę, odeszła póki co, w siną dal. A szkoda, bo w dobie dzisiejszych tanich połączeń lotniczych z Kanarami i Marokiem, taki prom byłby genialnym rozwiązaniem. Ale widocznie nie jest to na rękę ani władzom Hiszpanii ani Maroka. Już widzę oczyma wyobraźni, a oczy mam duże, jak naćpany wielbłąd, tłumy chętnych z Maroka, z Afryki, chcących dostać się do raju, jakim dla nich jest Unia Europejska. Widać to na przejsciach granicznych pomiędzy Marokiem a hiszpańskimi enklawami Melilą i Ceutą. Tam jest gorzej niż na przejściu Medyka - Szeginie (Polska - Ukraina).

Jedziemy dalej. Dalej jest już pustynia, wiatraki, solary, ciężarówki, góry piachu, wielbłądy zakolczykowane, barany, kozy, piach, wiatr w plecy, wiatr w bok, wiatr w mordę (dziś taki miałem wrrr).
Wielbłądy i ich transport to ciekawy temat. Zresztą transport zwierząt w tym regionie, to osobne zagadnienie.
Wozi się je, te wielbłądy, te barany, te kozy i nawet tamte krowy czym się da i jak się da. Pakują na niewielkiego pickupa, jednego, a czasami i więcej garbatych pasażerów i dymają z nimi przez pół Maroka. Baranów na takim pickupie mieści się do kilkunastu sztuk, a może i więcej, jak się im zrobi przewóz piętrowy. Kurczaki to już inna bajka, te mają swoje pudełka i tam siedzą po kilka sztuk. No to ja się pytam, gdzie są ci zachodni ludzie, którzy chcą demokratyzować społeczeństwa? Może najpierw zaczęli by od uświadamiania, że zwierz też człowiek i swe potrzeby ma.
Ale może takiemu wielbłądu nie robi to, że przez cały dzień leży na pace picupa powiązany i ruszyć się nie może. Ja się na tym nie znam, ale mi by to przeszkadzało.

  

 

    

Z racji na dość duże odległości tu na Saharze Zachodniej, pomiędzy miejscowościami, nie jeżdżą miejscowi motorkami, a samochodami. Najczęściej spotykanym autem jest stary, wysłużony, ale sprawy i przygotowany na wszystko Land Rower.
Są ich tu tysiące w różnej kondycji rzecz jasna. Ale kto tu się martwi o jakiś przegląd techniczny. Skoro jeździ, to jest sprawny. Może i są tu jakieś przepisy dot. sprawności pojazdów, ale nie widziałem jeszcze ani jednej stacji diagnostycznej. Za to widziałem setki niewielkich warsztatów samochodowych, gdzie naprawiają każdą markę, która nie wymaga podpięcia do komputera. Zresztą po co tu jakiś komputer. Wielbłąda, kozę, barana czy inny inwentarz nawet i na 2 nogach, można przewieźć tym co jedzie, a nie tym co ma przegląd.

Oprócz Land Roverów, najczęściej spotykaną marką są, a jakże, Mercedesy Beczki różnej jakości i koloru. W miastach służą za taksówki, tzw. grande taxi. Pozostałość po Francuzach, ale dlaczego Mercedesy, tego nie wiem. Ale jak widać niemiecka myśl techniczna w postaci Beczek, znana i ceniona jest w wielu krajach świata.


  

 

    

Wracając jeszcze do wątku policyjnego. Tu każdy policjant na służbie, a przynajmniej taki, którego ja widuję, ma na sobie, znaczy na mundurze, oprócz przysłowiowej pały, kamerę. To co udało się szybko wprowadzić w Maroku, nie może być wprowadzone u nas. Tak, panie Mariuszu, tu się dało. Tu się wszystko nagrywa i widać jak na dłoni kto dał dupy. U nas widać wszystko na dupie, kto dał dłoń :) .

Zasięgi telefonów komórkowych są przy tej głównej i jedynej trasie zajebiste. W zasadzie LTE przy Maroc Telecom nie schodzi z ekranu. I faktycznie to działa. Za 100DH, co stanowi ok. 40 zł dostaje się 10 GB danych. I można hulać, że aż miło. Polecam taki zasięg przy naszych autostradach i drogach szybkich. Jak jadę z Przemyśla do Rzeszowa, to przez 10 min wpadam w czarną komórkową dziurę pomiędzy Jarosławiem a Przeworskiem. A podobno mamy 21 wiek i geniuszy od wykluczenia cyfrowego.

  

 

    


A tak swoją drogą, to dziś się dowiedziałem, że UE wdrożyła art. 7 traktatu, a Adrian podpisał sklonowane ustawy o sądach. Czy to oznacza, że wychodzimy z UE? Kurcze, a tak fajnie mi się podróżuje bez stania w kolejkach na granicach i roaming jest niski. I co teraz będzie? Postawią szlabany na granicy z Niemcami, Czechami i Słowakami? To jak pojadę na piwo do Tadeusza tu poznanego? A co w taki m razie z ruchem pomiędzy Ukrainą a Polską? Ponownie wprowadzi się wizy dla Ukraińców? Przecież z nich to żyje 3/4 Przemyśla. Ech, czarny scenariusz tu jakiś roztaczam. Może to dlatego, że najadłem się tagina z mięchem i mi kiszki dziwne dźwięki zaczynają wydawać, to to oznacza w zasadzie tylko jedno, że chyba będę musiał się za chwilkę udać w miejsce zadumy i tym samym zakończyć ten mój dzisiejszy myślotok.


Ale, że idą Święta Bożego Narodzenia, to ja Wam, Drodzy Czytacze, życzę, będą bardzo oryginalny, wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia. A co, zawsze byłem oryginalny i zawsze ...

Specjalne 2 foty pod te rodzinne i pokojowe święta: